Gruzja - lipiec 2013
Zwiedzane miejsca: Mscheta - Katedra Sweti Cchoweli,
Dżwari
Mscheta – miasto, które już od antycznych czasów było kolebką kraju Kartlów. Korzystne ulokowanie na przecięciu szlaków handlowych, w tym Jedwabnego Szlaku sprzyjało rozwojowi miasta, które po przyjęciu chrześcijaństwa w 337r. stało się również religijnym i duchowym centrum państwa. Chociaż w V wieku stolica kraju została przeniesiona do Tbilisi w Mschecie, a dokładnie w miejscowej katedrze Sweti Cchoweli wciąż chrzczono, koronowano i chowano gruzińskich władców. Dziś, wpisane na listę UNESCO miasto-muzeum położone w malowniczej lokalizacji ujścia rzek Aragwi i Mtkwari jest jedną z podstawowych atrakcji turystycznych Gruzji.
Mscheta – miasto, które już od antycznych czasów było kolebką kraju Kartlów. Korzystne ulokowanie na przecięciu szlaków handlowych, w tym Jedwabnego Szlaku sprzyjało rozwojowi miasta, które po przyjęciu chrześcijaństwa w 337r. stało się również religijnym i duchowym centrum państwa. Chociaż w V wieku stolica kraju została przeniesiona do Tbilisi w Mschecie, a dokładnie w miejscowej katedrze Sweti Cchoweli wciąż chrzczono, koronowano i chowano gruzińskich władców. Dziś, wpisane na listę UNESCO miasto-muzeum położone w malowniczej lokalizacji ujścia rzek Aragwi i Mtkwari jest jedną z podstawowych atrakcji turystycznych Gruzji.
Po powrocie z Kazbegi planujemy przejażdżkę na weekend do Erewania. Zanim jednak wyruszymy do Armeni, decydujemy się na krótką wycieczkę do pobliskiej Mschety oraz kościoła Dżwari. Do miejsc tych zawozi nas poznany wcześniej Niko. Niko jest Ormianem i chociaż z wykształcenia jest budowlańcem to zna się bardzo perfekcyjnie na historii Zakaukazia, a drzewo genealogiczne chrześcijaństwa ma w małym paluszku. Podczas przejażdżki chłoniemy jego opowieści o znanych ludziach, których korzenie wywodzą się z Armenii oraz informację dotyczące powstania chrześcijaństwa i jego rozgałęzień. Szkoda, że cel naszej wycieczki jest oddalony od Tbilisi zaledwie 15 km. Ciekawych i ekspresywnych wypowiedzi Niko, mógłbym słuchać godzinami.
Najstarsza chrześcijańska świątynia w Gruzji - Klasztor Dżwari – ulokowany na skalnym wzniesieniu budzi we mnie ewangeliczne skojarzenia. Niczym za czasów Chrystusa w Jerozolimie, na placu-parkingu przed kościołem jest bazar z pamiątkami, a ścieżkę wiodącą do niego okupują żebracy. Wygląda na to, że główne życie tętni na parkingu, bo w samej świątyni jest pusto i chicho. Skąpe światło wpadające przez niewielkie okienka oświetla jedynie wielki krzyż i kilka obrazów wiszących na surowych ścianach. Ta cisza i mrok inspiruje by zatrzymać się tu na chwilę. Warto nadmienić, że kościół ten zbudowany w latach 590-604 r. jest jednym z nielicznych w Gruzji, który o niezmienionym kształcie przetrwał do dnia dzisiejszego. Obiekt oparty na planie krzyża, jest pierwowzorem kaukaskiej sakralnej architektury. Ze wzgórza, na którym stoi kościół rozciąga się malownicza panorama na doliny rzeki Mtkwari i Aragwi oraz czerwone dachy dawnej stolicy – Mschety. Obchodzimy jeszcze kościół dookoła podziwiając ciekawe reliefy na ścianach i schodzimy do samochodu. Tutaj jeszcze większa wrzawa niż wcześniej bo właśnie podjechały dwa autokary z izraelskimi turystami. Opuszczamy Dżwari i kierujemy się do Mschety. W czasie jazdy Niko, w drugiej części swojego wykładu opowiada nam o oraz relacji Ormian z sąsiadami na tle różnych zawieruch historycznych.
Przemierzając wąskie wybrukowane uliczki Mschety, kierujemy się do centrum czyli do kolejnej najważniejszej gruzińskiej światyni – katedry Dwunastu Apostołów – Sweti Cchoweli. Katedra będąc siedzibą głównego zwierzchnika duchownego Gruzji i przez wieki pozostawała centrum religijnym Kaukazu.Z nazwą katedry „Sweti Cchoweli – Życiodajna kolumna” związana jest legenda o św. Sydoni, która Iw. została tu pochowana tu wraz z szatami ukrzyżowanego Chrystusa. Po jej śmierci w miejscu tym wyrósł olbrzymi cedr. Kiedy Gruzja przyjęła chrześcijaństwo postanowiono ściąć drzewo i wybudować kościół. Potężnego drzewa ludzkimi siłami nie można było ściąć i dopiero po modlitwach św. Nino drzewo się poddało. Ze ściętego drzewa przygotowano siedem drewnianych kolumn mających podtrzymywać sklepienie kościoła. Jedna z kolumn okazała się mieć właściwości uzdrawiające, stąd nazwa Sweti Cchoweli – Życiodajna kolumna”. Być może legenda jest prawdziwa, gdyż w IVw. istniał tu już drewniany kościół, który w V. wieku został zastąpiony bogato zdobioną, kamienną bazyliką. W późniejszych czasach kościół był wielokrotnie niszczony i dopiero w XIw. katedra została przebudowana od podstaw, przyjmując już typowy styl oparty na planie krzyża. Z pierwotnej bazyliki zachowały się jedynie zewnętrzne zdobienia w postaci głów byków, które można zobaczyć nad wejściem. Wewnątrz najciekawszym elementem jest pochodząca z IVw. chrzcielnica, naścienne freski oraz ikony. Próbujemy odszukać tajemniczą ikonę z twarzą śpiącego Chrystusa, o której wspominał nam Niko. Podobno im dłużej się w nią będziemy wpatrywać to Jego oczy się otworzą. Niestety z racji mnogości ikon wewnątrz, nie udaje nam się jej odnaleźć.
Jeszcze przed południem wracamy do Tbilisi, przepakowujemy się i udajemy się na dworzec autobusowy Ortachala. Stamtąd wyruszymy do Erewania. Jako, że odjazd dopiero za 3 godziny krzątamy się bez celu po dworcu. Im dłużej tu jesteśmy mamy wrażenie, że znajdujemy się w jakiejś tureckiej enklawie. Tureckie szyldy, knajpy ze zdjęciami Ataturka oraz twarze jakieś takie obce. No nic, przynajmniej jest okazja by zjeść prawdziwego tureckiego kebaba.