Gruzja - lipiec 2013
Zwiedzane miejsca: Kutaisi, katedra Bagrati, jaskinia Prometeusz,
monastery Gelati, Martwili, Mocameta, wodospady Gachedili
W lipcu 2013 roku ponownie gościmy w Gruzji. Z racji nowopowstałego połączenia lotniczego linii Wizzair Katowice-Kutaisi zwiedzanie tego uroczego kraju rozpoczynamy od regionu Immereti, którego stolicą jest właśnie Kutaisi. Na pierwszy ogień idą okoliczne stare kościoły i monastery, jakże licznie występujące w całym kraju oraz atrakcje przyrodnicze w postaci jaskiń i wąwozów.
DZIEŃ 1 -sobota, 13.07.13
... jak i całą Gruzję
Wczesnym rankiem lądujemy na niedużym i niedawno wybudowanym lotnisku w Kutaisi. Tam czeka już na nas Kote – właściciel Hostelu Kutaisi, z którym zgadaliśmy się wcześniej w sieci i u którego zarezerwowaliśmy trzy pierwsze noclegi. Przemierzając drogę z lotniska do hostelu, myślami jesteśmy jeszcze w Polsce, jednak zaspane miasto, szerokie ulice, samotnie wałęsający się na poboczu pies, powoli wprowadzają nas w sielankowy, gruziński klimat.
Po przyjeździe do hostelu zostajemy mile zaskoczeni panującymi w nim warunkami oraz gościnną atmosferą. Na powitanie nasz gospodarz częstuje chętnych kieliszkiem czaczy udzielając przy tym różnych przydatnych informacji o kraju.
Po kilkugodzinnej drzemce wyruszamy na mały rekonesans miasta i zaspokojenie głodu. Nasza droga wiedzie wzdłuż porywistej i spienionej rzeki Rioni, która sprawia wrażenie, że lada chwila wystąpi z brzegu i pochłonie zawieszone tuż nad nią, na stromej skale domostwa.
W czasie spaceru, już z samego początku spotykamy się z gruzińską serdecznością, którą wielokrotnie będziemy doświadczać podczas naszego pobytu w tym kraju. Mijani ludzie często zagadują nas pytaniem skąd jesteśmy, a na wieść, że pochodzimy z Polski jeszcze bardziej okazują swą radość. Od pewnego sympatycznego staruszka, który ku naszemu zdziwieniu mówi po angielsku dowiadujemy się, że wspomniana wyżej rzeka Rioni to antyczna Fezis, która w starożytności oddzielała Europę od Azji. Warto nadmienić, że samo Kutaisi, to jedno z najstarszych miast na świecie. Dowodem tego jest wzmianka w micie o Argonautach, którzy wraz z Jazonem udali się tu na wyprawę w poszukiwaniu złotego runa.
Do tej mitycznej przeszłości nawiązują również rzeźby różnych zwierząt na fontannie w centrum miasta. Z tego miejsca można również dostrzec wznoszącą się nad miastem słynną katedrę Bagrati pochodzącą z 1003r. Będąca zabytkiem wpisanym na listę UNESCO, jeszcze do niedawna pozostawała w stanie kompletnej ruiny z powodu zniszczeń dokonanych w XVII wieku przez Turków Osmańskich, a następnie przez rosyjskie wojska. Obecnie można podziwiać całkowicie odnowioną zachwycającą swą monumentalnością i wspaniałymi zdobieniami. Szczególne wrażenie robi w wieczornym świetle reflektorów.
Po przyjeździe do hostelu zostajemy mile zaskoczeni panującymi w nim warunkami oraz gościnną atmosferą. Na powitanie nasz gospodarz częstuje chętnych kieliszkiem czaczy udzielając przy tym różnych przydatnych informacji o kraju.
Po kilkugodzinnej drzemce wyruszamy na mały rekonesans miasta i zaspokojenie głodu. Nasza droga wiedzie wzdłuż porywistej i spienionej rzeki Rioni, która sprawia wrażenie, że lada chwila wystąpi z brzegu i pochłonie zawieszone tuż nad nią, na stromej skale domostwa.
W czasie spaceru, już z samego początku spotykamy się z gruzińską serdecznością, którą wielokrotnie będziemy doświadczać podczas naszego pobytu w tym kraju. Mijani ludzie często zagadują nas pytaniem skąd jesteśmy, a na wieść, że pochodzimy z Polski jeszcze bardziej okazują swą radość. Od pewnego sympatycznego staruszka, który ku naszemu zdziwieniu mówi po angielsku dowiadujemy się, że wspomniana wyżej rzeka Rioni to antyczna Fezis, która w starożytności oddzielała Europę od Azji. Warto nadmienić, że samo Kutaisi, to jedno z najstarszych miast na świecie. Dowodem tego jest wzmianka w micie o Argonautach, którzy wraz z Jazonem udali się tu na wyprawę w poszukiwaniu złotego runa.
Do tej mitycznej przeszłości nawiązują również rzeźby różnych zwierząt na fontannie w centrum miasta. Z tego miejsca można również dostrzec wznoszącą się nad miastem słynną katedrę Bagrati pochodzącą z 1003r. Będąca zabytkiem wpisanym na listę UNESCO, jeszcze do niedawna pozostawała w stanie kompletnej ruiny z powodu zniszczeń dokonanych w XVII wieku przez Turków Osmańskich, a następnie przez rosyjskie wojska. Obecnie można podziwiać całkowicie odnowioną zachwycającą swą monumentalnością i wspaniałymi zdobieniami. Szczególne wrażenie robi w wieczornym świetle reflektorów.
Pierwszy dzień w Gruzji uwieńczony zostaje imprezą integracyjną na tarasie w czasie której Ci, którzy kończą już swój pobyt w Gruzji, dzielą się wrażeniami z nowoprzybyłymi.
DZIEŃ 2 - niedziela 14.07.13
Jaskinia Prometeusz
Wczorajszy wieczorek zapoznawczy zaowocował nowymi znajomościami m.in. z dziewczynami z Krakowa: Alą, Asią, Karoliną i Anią oraz wesołym Milanem z Bratysławy, który z miejsca otrzymuje ksywkę "Slovak" ;)
Niedzielnym porankiem wszyscy razem wyruszamy na całodniową wycieczkę w okolice Kutaisi, którą poprzedniego wieczoru zaproponował Kote.
Poza najbardziej turystycznie popularnymi miejscami, punktem kulminacyjnym ma być tajemniczy kanion, nieopisany jak dotąd w żadnym przewodniku. Naszym kierowcą jest Giorgi. To, że Gruzini są sympatyczni wiemy nie od dzisiaj, ale Giorgi jest wyjątkowy. Przesympatyczny, lekko nieśmiały, ale jednocześnie otwarty, z miejsca wzbudza nasze zaufanie. Za kierownicą nie wykazuje typowo gruzińskiej brawury, obce jest mu wyprzedzanie na trzeciego z równoczesnym trzymaniem w dłoni papierosa, telefonu i kierownicy. Zresztą sam fakt, że Gieorgi nie pali zasługuje na uwagę.
Po drodze do naszego pierwszego celu - Jaskini Prometeusza, 7km od Kutaisi, mijamy miejscowość Tskaltubo. Naszym oczom ukazują się opustoszałe budynki, przywodzące na myśl letnie rezydencje otoczone parkami.
Od Giorgi'a dowiadujemy się, iż jest to ogromny kompleks sanatoriów, którego popularność i lata rozkwitu przypadły na okres ZSRR. Obecnie planowana jest modernizacja tego kurortu i przywrócenie dawnej świetności.
Na fali rosyjskiej muzyki, płynącej z głośników samochodu docieramy do jaskiń. Spacerując podziemnym korytarzem o długości 1,5km, podziwiamy piękny świat przeróżnych form stalaktytów i stalagmitów, zwisających kamiennych kurtyn i wodospadów.
Ostatnie 300m pokonujemy łodzią, płynąc ku wyjściu podziemną rzeką.
Niedzielnym porankiem wszyscy razem wyruszamy na całodniową wycieczkę w okolice Kutaisi, którą poprzedniego wieczoru zaproponował Kote.
Poza najbardziej turystycznie popularnymi miejscami, punktem kulminacyjnym ma być tajemniczy kanion, nieopisany jak dotąd w żadnym przewodniku. Naszym kierowcą jest Giorgi. To, że Gruzini są sympatyczni wiemy nie od dzisiaj, ale Giorgi jest wyjątkowy. Przesympatyczny, lekko nieśmiały, ale jednocześnie otwarty, z miejsca wzbudza nasze zaufanie. Za kierownicą nie wykazuje typowo gruzińskiej brawury, obce jest mu wyprzedzanie na trzeciego z równoczesnym trzymaniem w dłoni papierosa, telefonu i kierownicy. Zresztą sam fakt, że Gieorgi nie pali zasługuje na uwagę.
Po drodze do naszego pierwszego celu - Jaskini Prometeusza, 7km od Kutaisi, mijamy miejscowość Tskaltubo. Naszym oczom ukazują się opustoszałe budynki, przywodzące na myśl letnie rezydencje otoczone parkami.
Od Giorgi'a dowiadujemy się, iż jest to ogromny kompleks sanatoriów, którego popularność i lata rozkwitu przypadły na okres ZSRR. Obecnie planowana jest modernizacja tego kurortu i przywrócenie dawnej świetności.
Na fali rosyjskiej muzyki, płynącej z głośników samochodu docieramy do jaskiń. Spacerując podziemnym korytarzem o długości 1,5km, podziwiamy piękny świat przeróżnych form stalaktytów i stalagmitów, zwisających kamiennych kurtyn i wodospadów.
Ostatnie 300m pokonujemy łodzią, płynąc ku wyjściu podziemną rzeką.
Następnie zmierzamy w kierunku Klasztoru Martvili, pochodzącego z VII wieku, ulokowanego na szczycie wzgórza w miasteczku o tej samej nazwie. W jego wnętrzach znajdują się dobrze zachowane piękne freski z wizerunkami świętych i 13 Ojców Syryjskich.
Nieopodal Klasztoru znajduje się ów tajemniczy kanion Gachedili, którego zdjęcia urzekły nas już w hostelu. Jego lazurowe wody, otoczone soczystą i bujną zielenią, ukryte są pośród skał i dostępne jedynie po pokonaniu stromej i niebezpiecznie śliskiej ścieżki. Ten iście rajski pejzaż potęgują zawieszone w powietrzu cząsteczki wody, tworzące rodzaj mistycznej zasłony. To miejsce upodobali sobie nieliczni i odważni miejscowi na skoki do wody. My zamiast orzeźwiającej kąpieli decydujemy się na spływ pontonem wzdłuż rzeki w stronę wodospadu. Wiosłami steruje szalony Gruzin, dostarczając nam wielu emocji, a nieplanowane przebicie pontonu podnosi nam i tak już wysoki poziom adrenaliny. Z uchodzącym powietrzem udaje się nam dopłynąć pod wodospad, jak i przebyć drogę powrotną. Gdy cało i zdrowo wracamy do brzegu, pozostawiając za sobą bajeczne widoki, tam w najlepsze trwa jedna wielka gruzińska supra. Dziewczyny prawie, że siłą zostają porwane do tańca, jednak dzielny Giorgi zbiera nas do kupy i ruszamy w dalszą drogę.
Nieopodal Klasztoru znajduje się ów tajemniczy kanion Gachedili, którego zdjęcia urzekły nas już w hostelu. Jego lazurowe wody, otoczone soczystą i bujną zielenią, ukryte są pośród skał i dostępne jedynie po pokonaniu stromej i niebezpiecznie śliskiej ścieżki. Ten iście rajski pejzaż potęgują zawieszone w powietrzu cząsteczki wody, tworzące rodzaj mistycznej zasłony. To miejsce upodobali sobie nieliczni i odważni miejscowi na skoki do wody. My zamiast orzeźwiającej kąpieli decydujemy się na spływ pontonem wzdłuż rzeki w stronę wodospadu. Wiosłami steruje szalony Gruzin, dostarczając nam wielu emocji, a nieplanowane przebicie pontonu podnosi nam i tak już wysoki poziom adrenaliny. Z uchodzącym powietrzem udaje się nam dopłynąć pod wodospad, jak i przebyć drogę powrotną. Gdy cało i zdrowo wracamy do brzegu, pozostawiając za sobą bajeczne widoki, tam w najlepsze trwa jedna wielka gruzińska supra. Dziewczyny prawie, że siłą zostają porwane do tańca, jednak dzielny Giorgi zbiera nas do kupy i ruszamy w dalszą drogę.
Przed zmierzchem docieramy do monasteru Gelati, którego fundatorem w roku 1006 był król David Budowniczy. W obrębie kompleksu najokazalszą budowlą jest Katedra NMP, której wnętrze pokryte jest polichromią pochodzącą z różnych wieków. W południowej bramie znajduje się grób Króla Davida Budowniczego. W oparciu o zasłyszane informacje, zgodnie z którymi rozmiar płyty nagrobnej odpowiadał rzeczywistej posturze króla, należy przypuszczać, że był on dosłownie wielkim człowiekiem.
Ostatnim punktem dzisiejszej wycieczki jest Klasztor Mocameta, który odwiedzamy już w zupełnych ciemnościach. Związana jest z nim legenda o dwóch męczennikach- Konstantynie i Davidzie, którzy nie chcąc przejść na islam zostali skazani na męczeńską śmierć przez arabskich najeźdźców. Ich relikwie leżą w grobie przy bocznym ołtarzu, a przejście po nimi wąskim tunelem ma zapewnić Boże łaski.
Ostatnim punktem dzisiejszej wycieczki jest Klasztor Mocameta, który odwiedzamy już w zupełnych ciemnościach. Związana jest z nim legenda o dwóch męczennikach- Konstantynie i Davidzie, którzy nie chcąc przejść na islam zostali skazani na męczeńską śmierć przez arabskich najeźdźców. Ich relikwie leżą w grobie przy bocznym ołtarzu, a przejście po nimi wąskim tunelem ma zapewnić Boże łaski.
Dzień pełen wrażeń nie dobiegł jeszcze końca. Po powrocie do hostelu, udajemy się na taras, gdzie do wczesnych godzin porannych trwa słowacko-polsko-gruzińska biesiada. O to, aby na stole niczego nie zabrakło dba nasz gospodarz. Kote w roli tamady raczy nasze żołądki ciepłymi chinkali, a wznoszone przez Niego toasty przybliżają nam gruzińskie obyczaje, towarzyszące każdej suprze. Natomiast dobrą kondycje naszych czakr zapewnia nam Slovak, który za pomocą białej szałwi poddaje nas oczyszczającym rytuałom :).
PRZYDATNE INFORMACJE:
Polecany nocleg Hostel Kutaisi
http://hostelkutaisi.wordpress.com/
Ceny:
- wstęp do Jaskini Prometeusza 6 lari spacer + 7 lari łódka
- Gachedili - ponton 25lari
PRZYDATNE INFORMACJE:
Polecany nocleg Hostel Kutaisi
http://hostelkutaisi.wordpress.com/
Ceny:
- wstęp do Jaskini Prometeusza 6 lari spacer + 7 lari łódka
- Gachedili - ponton 25lari